Wakacje same w sobie dają wiele radości i raczej nie są powodem do stresu lecz od chwili kiedy jestem mamą wakacyjne wyjazdy zawsze wiążą się z lekkim stresem. W tym roku bardzo spontanicznie zdecydowaliśmy się na wyjazd do Łeby. Oliwka po raz pierwszy miała zobaczyć morze a ja cieszyłam się tym faktem bardziej od niej. Zaplanowaliśmy wyjazd o rano. Bardzo bałam się tak długiej drogi z rocznym maluchem. Miałam cichą nadzieję, że Mała prześpi całą drogę. Nie mogłam zasnąć. Ciągle czuwałam i myślałam o rzeczach, które jeszcze trzeba spakować. Kiedy zadzwonił budzik i wszystko było gotowe pozostało przenieść do auta ,, małą pikającą bombe". Mimo moich wielkich starań Oliwka obudziła się i nie było mowy o ponownym zaśnięciu. Szczerze mówiąc byłam przerażona ale wiecie co? Jak zawsze stresowałam się niepotrzebnie. Oczywiście w końcu zasnęła ale stało się to przed godziną ósmą. Robiliśmy krótkie przystanki bo taka długa jazda na pewno była dla niej bardzo męcząca ale ogólnie stwierdzam, że Oliwia była wzorowym pasażerem i zachowywała się bardzo dobrze. Mieliśmy w torbie podręcznej mnóstwo jej ulubionych zabawek i książeczek. Takie gadżety są bardzo ważne kiedy podróżuję się z małym dzieckiem. Kiedy dotarliśmy na miejsce i ogarnęliśmy sprawy organizacyjne poszliśmy pozwiedzać i zobaczyć co przygotowała dla nas Łeba. Było super aż do momentu kiedy zbliżała się pora snu. Zjedliśmy obiad jak kaskaderzy. Wszystko fruwało i leciało ze stołu. Próbowałam Małą uśpić na rękach, we wózku, śpiewając a nawet dając ,,cyca". Nic nie działało a atmosfera robiła się coraz bardziej napięta. W takich sytuacjach i rodzice i dzieci denerwują się i stresują i najważniejsze to nie dać się ponieść emocją tylko zachować spokój. Założyłam, że prędzej czy później zmęczy się i podda ale byłam w błędzie. Zdecydowałam się pójść do moich rodziców, którzy też byli w Łebie i położyć się z nią jak zawsze. Zasnęła w 10 sekund. Na nasze twarze znów wróciły uśmiechy i wakacyjny nastrój. Mieliśmy pod górkę tym bardziej, że Oliwia nie jest przyzwyczajona do jazdy w wózku. Zawsze każdy nosił ją na rękach i ten środek lokomocji chyba ją parzy. Namęczyliśmy się, żeby mały uparciuch grzecznie siedział w swoim różowym pojeździe. Pierwszy dzień był dla nas wszystkich pewną lekcją. W piątek od samego rana miałam ustalony plan działania. Idziemy na śniadanie, potem jakieś zabawy i atrakcje dla Oliwki tak czas zleciał do popołudnia i pory drzemki. Nakarmiłam małą i kiedy widziałam odpowiedni moment położyłam ją do wózka. Zasnęła spokojnie w czasie spaceru a my mogliśmy spokojnie cieszyć się czasem spędzonym nad morzem. Dostosowaliśmy się do zegarka Oliwki i to było najlepsze co mogliśmy zrobić. W ten sposób wszyscy byli szczęśliwi i zadowoleni. Tak właśnie zorganizowani byliśmy w Łebie do niedzieli. Przez te kilka dni Oliwka przyzwyczaiła się nawet do wózka i kiedy wracaliśmy wieczorami do domu zasypiała bez najmniejszego protestu. Był nawet czas na nagranie obiecanego filmiku. Wiele rodziców stresuję się wyjazdem z małymi dziećmi ( tak jak ja ). Moja rada to dostosować się do dziecka. Wszyscy są wtedy zadowoleni i spokojnie mogą się cieszyć upragnionym czasem poza miastem czy rodzinnym domem. Zapraszam Was teraz do obejrzenia filmiku i sporej dawki zdjęć. Mam nadzieję, że wszystko Wam się spodoba i liczę na Wasze opinie.
Jeśli masz pytania - zapytaj tutaj http://ask.fm/creamshine
Zaobserwuj mnie na instagramie - http://instagram.com/creamshine
Bądź na bieżąco i dodaj mnie na snapchacie - creamshine
Subskrybuj mój kanał na YouTubie - Creamshine
Zaobserwuj mnie na instagramie - http://instagram.com/creamshine
Bądź na bieżąco i dodaj mnie na snapchacie - creamshine
Subskrybuj mój kanał na YouTubie - Creamshine