Cześć kochani ! Moj blog dokładnie wczoraj obchodził swoją drugą rocznicę. Tu już dwa lata ! Założenie bloga było jedną z najlepiej podjętych decyzji w moim życiu. Znacie mnie tutaj jako Darię, która jest mamą słodkiej Oliwki. Na blogu dodaję posty o zróżnicowanej tematyce zaczynając od pokazywania stylizacji, przechodząc przez recenzję kosmetyczne a na dziecięcych tematach kończąc. Opisuję Wam jak cudownie jest być mamą, jak znaleźć motywację i wierzyć w siebie ale nigdy nie przedstawiłam się Wam z mojej drugiej strony. Kiedy zrzucam ubrania, które co miesiąc przesyłają mi przeróżne firmy najchętniej ubrałabym bryczesy, porozciąganą koszulkę i pobiegłabym do stajni. Kiedy zmywam czasochłonny makijaż, najchętniej od razu zebrałabym włosy w niedbałego koka i pobiegłabym do stajni. Kiedyś bardzo często jeździłam konno. Nie miałam męża, dziecka ani obowiązków domowych. Praktycznie całe dnie spędzałam w stajni, zdarzało się również, że tam nocowałam. Od czasu kiedy zaczęłam się spotykać z Dawidem przestałam jeździć. Poświęciłam się związkowi, który był zupełnie czymś nowym w moim życiu. Przez okres 2 lat może tylko raz usiadłam w siodle. Kiedy zaszłam w ciążę całkowicie odsuwałam myśl o tym, że kiedykolwiek jeszcze usiądę na końskim grzbiecie. Kilka tygodni temu na imprezie wpadłam na pomysł pojechania do stajni razem z wszystkimi znajomymi. Nie sądziłam, że wszyscy się zgodzą. Liczyłam raczej, że mnie wyśmieją ale nie. W ten sposób po 4 latach przerwy jechałam do stajni zestresowana bardziej niż maturą. Naprawdę! Czułam tak wielką radość i strach, że nie da się tego opisać. Bałam się, że wszystko zapomniałam, że nic już nie potrafię. Kiedy wsiadłam na konia pewne wspomnienia wróciły, te dobre i złe. Byłam sparaliżowana, bałam się zrobić jakikolwiek ruch jednak pomyślałam sobie, że to jest moja szansa, że muszę się odważyć i tak też zrobiłam. Z wolnego stępu przeszłam do kłusa i cieszyłam się jak małe dziecko, które dostaję wymarzoną zabawkę. Tak mała rzecz sprawiła mi tak wielką radość. Teraz co niedziela jeździmy do stajni a ja coraz pewniej czuję się w siodle. To takie uczucie jakbym dostawała skrzydeł, tym bardziej, że są ze mną bliskie osoby. Na każdej jeździe towarzyszy mi moja siostra, mój mąż też czasem wsiada a najcudowniejszym widokiem było zobaczyć moją Oliwkę, która z chęcią usiadła na koniu i zaciekawiona brała udział w prowadzance. Kiedy jestem w stajni, czuje taki wewnętrzny spokój. Czuję, że to jest moje miejsce. Miłością do koni chciałabym zarazić cały świat. Mogłabym każdego uczyć tego wyjątkowego sportu, który wycisza i daję chwilę wytchnienia. Moim zdaniem każdy powinien raz spróbować. Jeśli to nie dla Ciebie to okej ale istnieje możliwość, że właśnie tracisz możliwość na poznanie swojej pasji. W stajni czuję się zupełnie inną osobą. Nie muszę się martwić o dobre zdjęcia, terminowo wstawiony post czy ciekawą stylizację. Makijaż rozmazałby się po 30 minutach więc wcale go nie nakładam. Nikt mnie nie ocenia, nikt nie hejtuje. Tam jestem całkiem inna. Wesoła, zmotywowana, komunikatywna, odważna i cholernie z siebie dumna. Już niedługo postaram się nagrać dla Was filmik oraz zrobić post, żeby przybliżyć Was do mojego hobby.
Jeśli masz pytania - zapytaj tutaj http://ask.fm/creamshine
Zaobserwuj mnie na instagramie - http://instagram.com/creamshine
Bądź na bieżąco i dodaj mnie na snapchacie - creamshine
Subskrybuj mój kanał na YouTubie - Creamshine