Cześć kochani! Dziś będzie kartka z pamiętnika młodej mamy. Przez prawie rok i 18 miesięcy zawsze pisałam Wam tutaj o macierzyństwie w samych pozytywach. Czasem zdarzały się małe przegrane, małe zwątpienia i problemy jednak z wszystkimi sobie radziłam. Teraz wchodzimy w bardzo trudny etap. Mam wrażenie, że jest to jakiś rodzaj buntu. Mały człowiek, który ledwo odstaje od ziemi zaczyna się buntować i czasem nawet pyskuje. Oliwia zaczyna coraz lepiej mówić więc musimy bardzo uważać na słowa, w przeciwnym wypadku może się to obrócić na naszą niekorzyść bo mała papuga stara się powtarzać każde nasze słowo. Wszędzie jej pełno. Moment w którym znajduję się przez dłuższą chwilę w jednym miejscu to czas popołudniowej drzemki i wieczorny sen. Po tegorocznych świętach mój dom stał się prawdziwym figlorajem. Zabawki są wszędzie...na półkach, na podłodze, na łóżku, pod poduszką i w sumie myślę, że w łazience też by się jakieś znalazły. Jeśli śledzicie mnie na snapchacie na pewno widzieliście maraton sprzątania zabawek oraz akcje ,,ja to zrobię lepiej mamo!". Oczywiście o ile uda mi się ogarnąć zabawkowy bałagan panujący w mieszkaniu moja córka postanawia to po mnie poprawić co w efekcie daje jeszcze większy bałagan niż przed moim sprzątaniem. Kiedy czynność powtarzamy około 15 razy moja cierpliwość jest w stanie eksplodować. Większe sprzątanie z małą jest fajnie pod warunkiem, że wszystko działa na jej zasadach. To ona wybiera co mamy robić, gdzie mamy czyścić i jakie zabawki przypadkowo lądują w toalecie bo akurat mama nie patrzy. Uwierzcie, że czasem na prawdę jest ciężko. Postanowiłam sobie postawić w sypialni biurko i zaaranżować tam małą toaletkę. Skoro cały dom jest wypełniony zabawkami, chciałabym mieć chociaż małe miejsce dla siebie. Mój magiczny kąt jest teraz miejscem najbardziej narażonym na inwazję małego zombie. Lakiery, paletki cieni i oczywiście pędzle - są lepsze niż wszystkie zabawki świata. Dodatkowo Oliwka jest już w stanie wykonać pełny makijaż twarzy zwykłą czerwoną szminką jeśli tylko na sekundę spuszczę ją z oka, a drzwi w sypialni są akurat otwarte. To nie jest tak, że chcę Wam się tutaj żalić i wypłakiwać bo wszystkie chwilowe upadki, codziennie wynagradza mi jej piękny uśmiech i wiele wspaniale spędzonych chwil. Chcę się tylko podzielić moimi doświadczeniami i opowiedzieć Wam o ciemniejszych stronach macierzyństwa. W sumie pisząc ten post czuję, że w jakiś sposób mi ulżyło. Kto mi zdradzi magiczną tajemnice wychowania dziecka? Jest mi bardzo potrzebna. Tłumaczyć? Krzyczeć? Nie zwracać uwagi? Dać klapsa? Skąd ja to mogę wiedzieć. Jak mam przewidzieć co będzie najlepszą decyzją i w przyszłości da dobre skutki?
Jeśli masz pytania - zapytaj tutaj http://ask.fm/creamshine
Zaobserwuj mnie na instagramie - http://instagram.com/creamshine
Bądź na bieżąco i dodaj mnie na snapchacie - creamshine
>> Subskrybuj mnie na YouTube - mój kanał